Wspomnienia

Józef Kazimierz Wisz. Dzień z życia Zakładu

Życie dla uczniów w Zakładzie zaczynało się pobudką. Na gwizdek trzeba było wstać, umyć się i ubrać; na drugi gwizdek wychodziliśmy na korytarz, którym maszerowaliśmy (na palcach), gęsiego, przy ścianach do kościoła. W kaplicy były przeznaczone ławki dla każdej klasy: przedwstępna i wstępna klasa zajmowała je na przedzie, za nią pierwsza gimnazjalna, następnie druga itd.

Po Mszy świętej szliśmy do jadalni i spożywali śniadanie. Na śniadanie mieliśmy herbatę z mlekiem, podaną w dużych, metalowych dzbankach, dużą bułkę, świeżą, własnego wypieku. Po śniadaniu prowadzono nas do muzeum, gdzie mieliśmy pół godziny na powtórzenie i sprawdzenie zadań domowych i na przygotowanie się do lekcji. Kilka minut przed ósmą, wychodziliśmy do swoich klas, gdzie odbywała się normalna nauka. Po dwóch godzinach nauki szło się znowu do jadalni na drugie śniadanie, gdzie dostawało się bułkę i mleko. W zależności od umowy z rodzinami, niektórzy uczniowie dostawali bułkę z masłem, inni z szynką, za co płaciło się dodatkowo.

Z jadalni, z powrotem do klas na następne dwie godziny nauki, po których odnosiło się książki do muzeum, odmawiało się Anioł Pański i maszerowało się na obiad do jadalni. W czasie obiadów i kolacji czekało się przed stołami na księdza prefekta generalnego, na wspólną modlitwę i dzwonek, zezwalający na rozmowę.

Po obiedzie szliśmy na pół godziny na nasze boiska rekreacyjne lub do sal rekreacyjnych. Była to przerwa w nauce. Po przerwie wracaliśmy do muzeów, gdzie przygotowywaliśmy się do dalszej pracy w szkole. W poniedziałki, środy i piątki wracaliśmy do naszych klas, gdzie mieliśmy dodatkowe lekcje. We wtorki, czwartki i soboty chodziliśmy na popołudniowy spacer: albo w pole i las, albo nad rzekę Strwiąż, gdzie można było grać w piłkę nożną, albo w zimie na stawy lub w góry na sanki.

Porządek dzienny nie zmieniał się, tylko w niedziele było inaczej: rano uroczyste nabożeństwo, Msza śpiewana z udziałem chóru, potem śniadanie, dalej powrót do muzeum, celem odrabiania lekcji, następnie obiad, a po obiedzie kilkugodzinny spacer, sanki lub łyżwy. Po kolacji w niedzielę mieliśmy czas wolny, następnie modlitwę i spanie.

Źródło:

Wisz, Józef Kazimierz. Z Przemyśla do Leeds. — Dostęp: http://www.recogito.pologne.net/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *