Piękno i pożytek. Jak wyglądał park Jezuitów w Chyrowie
Karol Lewicki pisał w swoich wspomnieniach, że gmach Zakładu oo. Jezuitów w Chyrowie tonął w obficie drzew i nie był nawet widoczny z miasta.
I rzeczywiście park doskonale uzupełniał zespół budynków Zakładu. Był to kompleks różnych terenów zielonych i budynków, w których prawie wszystko miało swoje praktyczne zastosowanie.
W tym artykule rozpatrzymy, jak wyglądała szata roślinna i obiekty sztuczne stworzone przez Jezuitów wokół głównego gmachu Zakładu. Dla większego wrażenia wszystkie archiwalne zdjęcia zostały poddane koloryzacji.
Do 1883 r. w miejscu Zakładu Chyrowskiego znajdowały się pola i łany pszenicy. Równocześnie z budową gmachu w latach 1884-85 wybudowano nową drogę dojazdową (współczesna ulica Bohdana Chmielnickiego), wzdłuż której zasadzono aleję drzew.
Część tej alei istniała jeszcze na początku 2021 roku, więc większość mieszkańców Chyrowa ją kojarzy. Teraz z alei pozostało tylko kilka drzew.
W 1928 r. obok drogi dojazdowej wzniesiono Pomnik Wolności z okazji 10-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Pomnik składał się z wysokiego na 3 metry kamiennego postumentu uwieńczonego krzyżem i marmurowym kamiennym orłem.
Na lewo od drogi dojazdowej, na wzgórzu, był gaj obsadzony drzewami typowymi dla lokalnych szerokości geograficznych. W tym gaju od 1909 roku mieścił się zwierzyniec. Mieszkały tu sarny i daniele.
Na prawo od drogi dojazdowej znajdowało się pięć stawów, które stworzył w latach 1888-90 inżynier Krasicki. Stawy te miały duże znaczenie praktyczne. Tutaj uczniowie latem kąpali się i pływali na łodziach, a zimą jeździli na łyżwach i grali w hokeja. Na największym stawie zbudowano pomost.
Tuż za stawami zaczynał się gaj Matki Bożej, nazwany na cześć wzniesionego tu w 1894 roku pomnika. Była to Grota Matki Boskiej z Lourdes. W sztucznej skale, stworzonej przez jezuitę Józefa Morawca, umieszczono figurę Matki Boskiej autorstwa rzeźbiarza Ferdynanda Majerskiego. Pomnik miał być repliką Groty Massabel w Lourdes.
Pozostałości stawów oraz gaju Matki Boskiej zachowały się do dziś, ale są one w bardzo zaniedbanym stanie.
Między stawami a budynkiem Zakładu znajdował się park kolegiacki, który był odgrodzony od reszty parku i mieli do niego dostęp tylko mnisi. Ta część parku była regularna, były ty alejki i klomby. Jeden z przypadkowo zasadzonych w tej części parku dębów otrzymał imię założyciela Zakładu Henryka Jackowskiego. Przed oknami kaplicy kolegiackiej znajdowała się fontanna zbudowana w 1887 roku.
Obok parku kolegiackiego droga wjazdowa skręcała w lewo i prowadziła na plac przed głównym gmachem. Po lewej od tej drogi znajdowały się boiska sportowe oraz korty tenisowe.
W sumie było tu 9 boisk, które były otoczone grabowym żywopłotem, Na każdym boisku były drzewa, tworzące cień i wygodę dla uczniów, Pomiędzy boiskami znajdowały się 4 korty tenisowe otoczone siatką.
Pomiędzy boiskami a bocznym skrzydłem Zakładu znajdowały się trójkątne klomby. Pośrodku jednej z nich w 1894 r. ustawiono figurę „Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny”, podarowaną Zakładowi przez byłych uczniów. Postać Maryi została przedstawiona na postumencie z latarnią i napisem „Oto Matka Twoja”. Odsłonięcie pomnika odbyło się jednocześnie z pierwszym egzaminem maturalnym w Chyrowie.
Dalej obok skrzydła, w którym mieściła się sala teatralna, w 1909 roku wybudowano pawilon muzyczny, w którym odbywały się koncerty.
Za altaną droga prowadziła na duży plac przed frontem gmachu. Wygląd tego placu wielokrotnie się zmieniał. W latach 1907-08, według projektu Aleksandra Piątkiewicza stworzono tu klomby, które w kolejnych latach ulepszano. Na kwietnikach rosło wiele kwiatów i krzewów ozdobnych.
Jak wyglądały te klomby w latach 1930. dobrze opisał w swych wspomnieniach Karol Lewicki: „A kiedy wzrok opuściłem ku ziemi, zamigotał tysiącami barw rozległy gazon kwiatowy poprzecinany licznymi, wygracowanymi ścieżkami i dróżkami. Czegóż tam nie było? Całe rabaty lewkonii, lwich paszczy, floksów, rezedy, nasturcji, bratków, stokrotek, mieczyków. Było ich więcej i więcej, powódź barw i zapachów”.
Po drugiej stronie placu naprzeciwko głównego wejścia do Zakładu stała figura „Najświętszego Serca Pana Jezusa”. Ta rzeźba została wykonana w Paryżu i zainstalowana w 1908 roku. Cokół pomnika był spiralnie otoczony schodami, którymi można było wejść bliżej do rzeźby. Uzupełnieniem kompozycji była postawiona u podnóża kotwica.
Obok kaplicy posadzono aleję topoli włoskich, a za kaplicą z ziemi, która pozostała po założeniu fundamentów, wzniesiono kopiec Stefaniówka, nazwany imieniem rektora Kazimierza Stefańskiego.
Za kaplicą zaczynała się droga prowadząca do lasu. W 1911 r. wzdłuż tej drogi zasadzono 100 lip i 20 dębów, i nazwano to miejsce „Aleją Grunwaldzką” na cześć 500-lecia zwycięstwa pod Grunwaldem. Górna część „Alei Grunwaldzkiej” zachowała się do dziś.
Obok tej alei w 1933 r. zasadzono dąb króla Stefana Batorego, założyciela kolegium jezuickiego w Połocku, którego następcą był Zakład Chyrowski.
Po stronie południowo-zachodniej pomiędzy Aleją Grunwaldzką a Parkiem Kolegiackim znajdował się ogród botaniczny. Ogród składał się z trzech działów: biologicznego, gdzie uczniowie mogli zapoznać się z warunkami życia i rozwojem roślin; działu systematyki, w którym rośliny pogrupowano według gatunków; oraz działu roślin uprawnych, gdzie można było zobaczyć rośliny jadalne oraz przemysłowe. Powstała tu również szklarnia dla roślin ciepłolubnych oraz alpinarium dla roślin górskich.
Ponadto nasadzenia parku Zakładu uzupełniały sady owocowe znajdujące się w pobliżu. Za boiskami znajdował się folwark, na którym również było wiele drzew. Część z tych drzew pozostała jeszcze z dawnego dworu Franciszka Topolnickiego, u którego Jezuici odkupili majątek pod budowę Zakładu. W najdalszej części parku znajdowała się pralnia oraz domy świeckich profesorów Zakładu.
Park Zakładu oo. Jezuitów w Chyrowie został poważnie zniszczony podczas II wojny światowej, a później został radykalnie przebudowany na potrzeby jednostki wojskowej, która tu stacjonowała.
Posągi i pomniki sakralne zostały w dużej mierze zniszczone jeszcze podczas pierwszej okupacji sowieckiej w latach 1939-41. Już po wojnie na miejscu boisk wybudowano koszary, a w parku kolegiackim dwa budynki mieszkalne oraz duży szpital.
Klomby na placu przed Zakładem zostały zastąpione asfaltem. Ogród botaniczny i wszystkie jego budynki oraz zwierzyniec uległy całkowitemu zniszczeniu.
Do dziś zachowało się tylko kilka pozostałości parku, które są w złym stanie i nawet nie przypominają jego dawnej świetności.
To, co pielęgnowało i tworzyło kilka pokoleń Jezuitów, nie miało żadnej wartości dla powojennych właścicieli Zakładu. Obecnie park można odtworzyć tylko wirtualnie.
Bogdan Sywanycz,
grudzień 2021
Jeden komentarz
JObi
Niestety tak już jest, że „zdobywcy” są najczęściej barbarzyńcami dla miejsca i kultury tworzonej przez pokolenia miejscowych. Jak do tego dołożyć nieporozumienia i uprzedzenia narodowe umiejętnie podsycane przez beneficjętów nowego porządku to w mamy szansę zrozumieć zaistniałe fakty. W 2019 r byłem w Kamieńcu Podolskim. Stare miasto z zamkiem to do dzisiaj perełka historyczna. Niestety bez kolorytu tworzących ich nacji jest jak krucha i blada wydmuszka okazałego pokolenia temu kolorowego jaja. Jak byśmy widzieli Kamieniec gdyby dalej gospodarzyli tam dawni Rusini, Ornianie, Polacy i Żydzi? Rewolucje niszczą i palą dorobek i ciągłość historyczną w imię nieznanej przyszłości. Przyszłości najczęściej nieznanej przyniesionej przez ludzi bez jakiejkolwiek istotnej przeszłości i zupełnie niewyposażonych w minimum racjonalności. Hurra – jakoś to będzie. No i jakoś jest. Proszę nie posądzać minie o prymitywną Polską propagandę. Dawno temu, jakieś 45 lat temu, wygnany młody Polak z Podola z okolic Jagielnicy-Czortkowa. Opowiadał mi jak na zachodzie Polski kultywowali uprawę tytoniu. Sadzonki tytoniu trzeba podlewać tym bardziej na naszych Brandenburskich piaskach. Sprytny młodzieniec dostrzegł, że pole jest zmeliorowane, bo w rowie z którego nabierał wodę były końcówki drenów. Pomyślał „Nie będę tak daleko nosił wiader skoro mogę na środku uprawy w lini drenu wykopać dołek mieć wodę blisko” Niestety ten człowiek zupełnie ” nieczuł” melioracji bo na Podolu takie „wynalazki” były niezwykłą żadkością. Oczywiście drenarki nie naprawił bo nawet jakby chciał to i tak by tego dobrze nie zrobił bo to tak trudne zadanie, że nawet inwestor by miał duże kłopoty. Efekt dokładnie taki sam jak z Chyrowskim Kolegium Jezuickim. Nowi ludzie w obcym cywilizacyjnie środowisku i katastrofa gotowa.